Szaleństwa Panny Młodej

Panna Młoda
Szaleństwa Panny Młodej
Z jednej strony wydawałoby się, że Pan Młody ma znacznie lepiej. Cóż on bowiem musi przygotować do ślubu? Wystarczy garnitur, kilka dodatków, przeczesanie włosów, skropienie ciała perfumami i gotowe. Panna Młoda natomiast zmuszona jest zacząć swój dzień bladym świtem. Ale czy faktycznie zmuszona? Nie oszukujmy się, przecież każda kobieta lubi być rozpieszczana różnorodnymi zabiegami poprawiającymi jej wygląd, a do takich niewątpliwie należą wszystkie przedślubne „katusze”, którym kobieta musi się poddać.

Jej dzień zazwyczaj zaczyna się od wizyty u fryzjera w celu zrealizowania zakładanego z wyprzedzeniem planu, czyli upięcia włosów we właściwy i z góry ustalony sposób. Ta przyjemność to średnio dwie do trzech godzin zegarowych. W następnej kolejności przyszła Panna Młoda udaje się a make-up, czyli oddaje swoją twarz w ręce specjalisty, który przy użyciu palety kolorów, zmienia jej oczy w lśniące iskierki, a twarzy nadaje blasku. To co najmniej kolejna godzina zegarowa. Po tych zabiegach przychodzi czas na powrót do domu i zmiana stroju na odświętny, upięcie welonu, założenie pozostałych dodatków, a jest ich nie mało: buty, pończochy samonośne, podwiązka, łańcuszek, rękawiczki, welon lub stroik, czy chociażby kolczyki.

Warto jednak podkreślić fakt, iż po tych wszystkich operacjach Panna Młoda jest wręcz nie do poznania i z powodzeniem mogłaby być odtwórczynią głównej roli w bajce o pięknej księżniczce. Aż żal, że królewicz nie stawi się na białym koniu…